Zacznę recenzję od przyznania się: coraz częściej „wymiotuję” indykami, są to najczęściej gry niedopracowane, a ich autorzy roszczą sobie pretensje do całego świata uważając się za niezrozumianych geniuszy. Nie chcę generalizować, niestety trend ten widzę coraz częściej. Na Steamie dostępnych jest wiele gier i to drogich, których jakość jest mniej niż mierna.
Na szczęście zdarzają się chlubne wyjątki, jednym z nich jest gra Critical Annihilation. Pierwsze pół godziny z tą grą nacechowane było narzekaniem z mojej strony, a to na nudny gameplay, oraz rozwałkę bez sensu. Po wspomnianych trzydziestu minutach zdanie zmieniłem diametralnie: im dłużej w tą grę grałem, tym modniejsza i bardziej grywalna się stawała. Ale do rzeczy.
W grze Critical Annihilation wcielamy się w parę postaci o różnych możliwościach, domyślnie kierujemy krokami ćmiącego cygaro żołnierza. Celem gry jest odpieranie nie hord, nie watah, ale legionów wrogów, których na mapie jest od zatrzęsienia i oczywiście dokonujemy zbiorowej eksterminacji tychże niemilców. Dość powiedzieć, że ilości „keczupu” przelewającego się w tej grze zachwyciła by banki krwi na całym świecie. Wspomniane początki wydają się nudne. Ot mapa w śnieżnej scenerii, do tego dość łatwa i nie stanowiąca wyzwania większego. Jednak im „dalej w las tym więcej drzew”: kolejne etapy są już naprawdę wyzwaniem, poziom trudności rośnie bardzo szybko, pojawiają się nowi wrogowie, którzy nie dość, że atakują hordą to strzelają i to bardzo celnie. Nasza postać może dzierżyć po dwie sztuki broni np. karabin i rakietnicę, arsenał zostaje wzbogacony bardzo szybko o działa, wieżyczki, karabiny laserowe, czy istną „kosiarkę” Gatling gun. Gra Critical annihilation wymaga małpiej zręczności, ale i taktyki, wykorzystania terenu i Power upów. Niektóre będą w danej chwili bardziej inne mniej przydatne. Co więcej- nasza postać z czasem (czytaj: eliminując zastępy niemilców) zdobywa doświadczenie, które podobnie jak w grach rpg skutkuje możliwością ulepszenia naszej postaci zwiększając zasoby zdrowia, celność itd. Na tym podobieństwa z rpg jednak się kończą. Ta gra to czysta esencja shootera i radosnej rzeźni: naprawdę ilość wrogów jest tutaj liczona chyba w milionach na kilometr kwadratowy.
Graficznie gra Critical Annihilation prezentuje się nietypowo. Autorzy postawili na popularne w dobie Minecrafta rozwiązanie: każdy element otoczenia, wrogowie, broń i nasz protagonista są zbudowani z voxeli (klocków), jednocześnie otoczenie jest w pełni podatne na nasze działania i można niszczyć zarówno budynki, elementy dekoracyjne… wrogowie giną rozpadając się na kawałki i znacząc powierzchnię krwawymi śladami. Etapy w których przyjdzie nam zmierzyć się z przeciwnikiem to między innymi: zimowy świat, pustynia, doki, księżyc…, każdy prezentuje się całkiem dobrze chodź „nie urywa tyłka”.
Ścieżka dźwiękowa gry jest również całkiem przyjemna i pasuje do rozgrywki, jest to najczęściej mieszanka D&B z Dubstepem, elementami techno itd. Dźwięki broni, przeciwników… są. Nie można im nic zarzucić.
Na dzień dzisiejszy (Marzec 2016) Critical Annihilation jest dostępna na Steamie w fazie wczesnego dostępu. Mam nadzieję, że pewne rzeczy zostaną poprawione i dodane. Na przykład ta gra aż prosi się o tryb kooperacji, oraz o osiągnięcia Steam: gra jest trudna i daje tyle możliwości, że widziałbym tu wręcz kilkadziesiąt achivmentów minimum. Gdyby w grze zaimplementowano również edytor własnych poziomów to byłby to strzał w dziesiątkę.
Czy Critical Annihilation jest grą wartą zagrania? Jak najbardziej tak! Nie sili się na żadne nowości, praktycznie nie ma tu fabuły, a gra skupia się na czystej radości płynącej z eliminacji zastępów wroga. Dla mnie osobiście jest to w tej chwili najlepsza gra Indie tego roku i mimo, że jest dalej w fazie wczesnego dostępu to jak najbardziej polecam tą grę! Warto!
30-letni miłośnik, by nie rzec maniak gier komputerowych. Łączy miłość do gier z książkami i dobrą muzyką. Z pasji, powołania i wykształcenia jest chemikiem teoretycznym skaczącym pomiędzy grami komputerowymi a równaniami mechaniki kwantowej.