Po wielu latach spędzonych w piekielnych czeluściach powraca z jedną z najbardziej oczekiwanych gier ostatnich lat – DOOM. Pewnie spytacie, czy studio id Software podołało zadaniu? Jak najbardziej!
Dwanaście lat minęło, jak jeden dzień.
Ostatnimi czasy obserwujemy istny wysyp legendarnych gier, których twórcy decydują się na swoisty restart, tytułując nową odsłonę cyklu nazwą pierwowzoru. Need for Speed 19, czy może Need for Speed? Niestety, w większości przypadków jest to zwykły chwyt marketingowy, który ma na celu zachęcenie potencjalnego odbiorcy do kupna ich całkowicie nowej produkcji. Na szczęście od czasu do czasu zdarzają się wyjątki – tym wyjątkiem jest właśnie nowy DOOM!
Stąpanie po cienkim lodzie.
Studio id Software po ponad dwunastoletniej przerwie, postanowiło przypomnieć wszystkim, kto tu jest prawdziwym Królem Shooterów. Trzeba przyznać – goście to naprawdę mają jaja. Duke Nukem Forever pomimo, iż nie był jakąś bardzo słabą grą, spotkał się z ogromną falą internetowej nienawiści ze strony “weteranów” serii. A to wszystko dlatego, że po czternastu latach wszyscy liczyli na coś więcej. Gromkie brawa dla id Software za odwagę!
Wstyd mi to przyznać, ale jeszcze przed pierwszym uruchomieniem DOOMa byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tej produkcji.
Fabuła? Polski dubbing? No God, Please No!
Fabularnie szału nie ma, choć z sam początek wydaje się nieco intrygujący – wcielamy się w samotnego komandosa, który zostaje wysłany do bazy wojskowo-badawczej korporacji UAC na Marsie. Naukowcy podczas wykonywania eksperymentu, nieumyślnie uruchomili portal czasoprzestrzenny, przez co demony przedostały się na powierzchnie. Naszym zadaniem od tamtej pory jest zniwelowanie zagrożenia i przywrócenie porządku.
Niestety, wielkim minusem jest tragiczny polski dubbing, który im szybciej zmienimy, tym nasze życie będzie lepsze.
Gameplay? Coś pięknego!
Jak nietrudno się domyślić, nie jest to kolejna sielankowa strzelanka. DOOM pokazuje jak powinien wyglądać prawdziwy, nie podrabiany First-person shooter.
Pod tym względem id Software udało się idealnie powrócić do korzeni. Gra stawia na szybką i dynamiczną akcję, bez żadnego “kampienia” oraz oczekiwania aż przeciwnik podejdzie nam pod celownik. Możemy zapomnieć również o automatycznej regeneracji życia oraz amunicji.
Do dyspozycji dostajemy dość duży arsenał broni oraz spory wachlarz umiejętności specjalnych naszego bohatera.
Multiplayer? Słabiutko!
Powiem tak. Tryb multiplayer w najnowszej produkcji studia id Software jak dla mnie jest bardzo słaby, ale wierze, że może on znaleźć swoich zwolenników. Rozgrywka jest strasznie dynamiczna, a mapy bardzo małe. Coś dla fanów Unreal Tournament, Quake oraz nowego Call of Duty.
Śmierć parę sekund po odrodzeniu gwarantowana!
Warto również wspomnieć o edytorze SnapMap, dzięki któremu każdy gracz może samodzielnie projektować nowe mapy oraz tryby rozgrywki.
Piękna.
Także pod względem oprawy audiowizualnej nowemu DOOMowi nie można nic zarzucić. Grafika oraz optymalizacja jest naprawdę dobra. Warto również pochwalić udźwiękowienie, które idealnie wtapia się w to co dzieje się na ekranie naszego monitora. A dzieje się naprawdę dużo.
Podsumowując.
Najnowszy DOOM bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie jestem, ani nigdy nie byłem, wielkim fanem tej serii. Nie oczekiwałem po tej grze niczego specjalnego. A dostałem naprawdę “relaksującego” shootera, do którego z miłą chęcią będę wracał.
Grę DOOM można zamawiać w atrakcyjnej cenie na Kinguin.net!

CEO of HCGAMES.pl, licencjonowany dziennikarz, filantrop, łamacz serc, nie szablonowy znawca stylu oraz wykwintny koneser dizajnu i żyćka.