The End Times – Vermintide, najnowszy tytuł osadzony w uniwersum Warhammera, którego nie byłem nigdy zbytnio wielkim fanem, porwał mnie na kilkanaście mrocznych godzin, pokazując przy tym piękno tej serii. Panowie i damy z Fatshark Games wykonali naprawdę kawał dobrej roboty.
Od czasu, gdy usłyszałem po raz pierwszy o tym tytule, nie oczekiwałem niczego dobrego. Z przyjemnością mogę jednak powiedzieć, że się myliłem, ponieważ połączenie Left4Dead oraz uniwersum Warhammera prezentuje się po prostu wyśmienicie.
Nasz pierwszy kontakt z Warhammer: The End Times – Vermintide zaczyna się od wyboru jednej z pięciu postaci takich jak łowca czarownic, piromantka, żołnierz Imperium, elfia łowczyni oraz brat Gimliego. Mnie najbardziej przypadł do gustu brat Gimliego, czyli tak naprawdę “wielki” krasnoludzki wojak. Oczywiście w późniejszym etapie gry możemy zmienić swoją postać na inną, należy jednak pamiętać, że wybór bohatera jest ważny, ponieważ każdy z nich dysponuje inna specjalizacją.
Orki? Tak!
Nieumarli? Taak!
ReklamaSzczury? …
The End Times – Vermintide przenosi nas do miasta Uberseik, w których jakiś czas temu wybuchło powstanie szczurów, czyli tak zwanych Skavenów. Głównym celem naszej wspaniałej kompani jest odbicie niegdyś pięknego miasta z rąk naszych gryzoniowatych przyjaciół. Mechanika gry jest strasznie prosta i niektórym znana, gracze muszą przeciskać się przez kolejne fale wrogów, wypełniając przy tym narzucone z góry zadania. Brzmi znajomo? No baa, przecież ta gra to istny Left4Dead w świecie Warhammera z ładnie prezentującą się grafiką oraz poprawionym nieco modelem rozgrywki. Jednak widoczne na pierwszy rzut oka podobieństwa zbytnio nie przeszkadzają, ponieważ gwarantują one dobrą grywalność, a przecież na kontynuacje Left4Dead na razie nie mamy no co liczyć.
Poziom trudności dla poszczególnych misji możemy zwiększyć lub zmniejszyć w zależności do naszych umiejętności, jednak musimy pamiętać przede wszystkim o zgraniu zespołowym, ponieważ ono tak jak w każdych grach kooperacyjnych jest najważniejsze. Dlatego warto rozsądnie dzielić się zdobytymi medykamentami oraz amunicją. Pamiętajcie jednak, żeby nie przeceniać swoich umiejętności, niektóre misje na poziomie dla “nieudolnych” graczy, potrafią dać ostry wycisk.
System wali jaki prezentuje Warhammer: The End Times – Vermintide jest po prostu wyborny, każdy z bohaterów posiada jedną broń białą i jedną dystansową, co pozwala nam na różne widowiskowe kombinacje. Odczuwalna jest również masa trzymanego sprzętu, którym możemy masakrować gryzonie, które podczas walki tracą głowy, ręce, korpusy oraz ŻYCIE. Satysfakcja gwarantowana! Natomiast po zakończeniu każdej misji otrzymujemy jeden losowy przedmiot, coś na wzór kart w PayDay 2 lub otwierania skrzynek w CS:GO, tylko tam nie musimy wydawać na to ciężko zarobionych pieniędzy.
Wszystkie lokacje w Vermintide są chorobliwie klimatyczne oraz bardzo zróżnicowane. Gra ukazuje świat Warhammera jako ponury, średniowieczny oraz mroczny, dodatkowo klimatu dodaje wszechogarniająca noc oraz bardzo ładna oprawa audiowizualna.
Czy gra posiada jakieś wady?
Tak.
Pierwszą najważniejszych według mnie wadą jest brak jakiejkolwiek fabuły, co prawda jest pewien Karczmarz, który prowadzi całą narrację i opisuje historię, ale jest ona strasznie nużąca. Gra osadzona w takim uniwersum prosi się przecież o szczyptę dobrego scenariusza. Natomiast drugą równie ważną wadą jest SI przeciwników, szczury w tej grze są po prostu głupie, a przecież jakoś musiały opanować wielką metropolię.
The End Times – Vermintide to dla mnie wielkie pozytywne zaskoczenie. Gra przedstawia świat Warhammera w niesamowicie klimatyczny i mroczny sposób. Sprawdzony model rozgrywki sprawia, że gra jest niesamowicie grywalna. Masakrowanie gryzoni na ulicach Uberseik sprawia mi niesamowitą frajdę, przez co czuję się trochę chory psychicznie. Ogólnie rzecz biorąc, dla fanów uniwersum Warhammera lub Left4Dead gra idealna.
Prepare to Die

CEO of HCGAMES.pl, licencjonowany dziennikarz, filantrop, łamacz serc, nie szablonowy znawca stylu oraz wykwintny koneser dizajnu i żyćka.