William Blazkowicz po ponad 3 latach przerwy ponownie powraca do świata żywych. Machine Games udało się przebić poprzednie dokonania i wyprodukować tytuł pod wieloma względami prawdziwie wybitny, ale czy rewolucyjny?
MINIMALNE:
- System operacyjny: Win7, 8.1, or 10 (64-Bit versions)
- Procesor: AMD FX-8350/Ryzen 5 1400 or Intel Core i5-3570/i7-3770
- Pamięć: 8 GB RAM
- Karta graficzna: Nvidia GTX 770 4GB/AMD Radeon R9 290 4GB or better
- Miejsce na dysku: 55 GB dostępnej przestrzeni
ZALECANE:
- System operacyjny: Win7, 8.1, or 10 64-Bit
- Procesor: AMD FX-9370/Ryzen 5 1600X or Intel Core i7-4770
- Pamięć: 16 GB RAM
- Karta graficzna: Nvidia GTX 1060 6GB/AMD Radeon RX 470 4GB or better
- Miejsce na dysku: 55 GB dostępnej przestrzeni
Wolfenstein II: The New Colossus, czyli Wolfenstein IX, który dla uproszczenia będę zapisywał po prostu jako “najnowszy Wolfenstein”, to first-person shooter, zresztą podobnie jak wszystkie dziewięć wcześniejszych odsłon. Do najnowszej części przygód Amerykanina o polskich korzeniach – B.J. Blazkowicza podchodziłem z wielkimi obawami. Jak wielu zagrywałem się w “remaster” z 2014 roku, wierząc wówczas z pełnym przekonaniem, że studio Machine Games już nic nigdy lepszego nie wymyśli. Kiedy więc Bethesda zapowiedziała drugą, a tak naprawdę dziewiątą cześć serii, nie byłem szczególnie podekscytowany, dlatego też z mniejszą pasją przysiadłem do tegorocznej odsłony.
Z wielką klasą ponowie poprowadzono główny wątek fabularny. Akcja gry dzieje się w większości na terenie okupowanych przez nazistów Stanów Zjednoczonych. Główny bohater, William Joseph „B.J.” Blazkowicz, po rozprawieniu się z setkami nazistów i robo-nazistów w poprzedniej części gry, nieoczekiwanie zapada w śpiączkę. Na całe szczęście jednak nie musimy sterować “warzywkiem” Blazkowiczem, ponieważ już na samym początku gry główny bohater zostaje cudownie uzdrowiony. Ponownie jak przed laty musimy stawić czoła tysiącom oponentów i wyzwolić świat spod nazistowskiej okupacji. O ile pierwsza część tej trwającej ok. czternastu godzin historii trzyma w napięciu i dobrze motywuje do grania, tak ostatnia lub dwie ostatnie godziny – sprawia, że całość kończy się jednak z poczuciem lekkiego zawodu i nutki goryczy. Mimo tych małych zastrzeżeń należy pochwalić autorów za dobrze przedstawioną i wciągającą historię. Co ciekawe, niemiecka wersja gry ponownie została mocno ocenzurowana. Między innymi swastyka została zastąpiona innym symbolem, a (SPOILER) Adolf Hitler, który pojawia się w pewnym etapie gry, ewidentnie zaliczył wizytę w barber shopie.
W przypadku stylu rozgrywki, który zdecydowali się przyjąć twórcy, sprawa jest nieco mniej skomplikowana. “Najnowszy Wolfenstein” to strzelanka pełną gębą! Od gracza wymaga się tylko, by strzelał, biegał, biegał strzelając i od czasu do czasu, w wolnej chwili skrył się za osłoną, by móc przeładować swoją broń. Gra wciąż wygląda tak samo – przechodzimy liniową sekwencję poziomów, z których każdy składa się z nie mniej liniowego szeregu strzelanin z kolejnymi falami nazistów. Każda ma z nich swój wyraźny początek i koniec. Wydaje się bardzo proste i monotonne, ale o to właśnie chodzi! Wolfenstein ma być grą, w której najzwyklej w świecie strzelamy. Tak wyglądał pierwowzór i tak będzie wyglądać każda następna cześć serii. Należy też wspomnieć o tępocie naszych wrogów w przemieszczaniu się po mapie. O ile umieją strzelać, o tyle poruszanie się w wielu wypadkach to chyba kwestia losowa: potrafią pobiec, pokręcić się trzy razy wokół siebie, odwrócić się plecami, aż w końcu zobaczą Blazkowicza, niestety wtedy jest już za późno.
Znacznie bardziej niż we wspomnianej wcześniej poprzedniczce przypasował mi natomiast styl graficzny gry, gdzie pod cukierkową, klimatyczną scenerią i pastelowymi barwami kryją się ziarniste mroki alternatywnej II wojny światowej. Prawdziwym mistrzostwem świata jest postprocessing, kapitalne tekstury i znakomite efekty specjalne, dzięki którym Wolfenstein II: The New Colossus wygląda bardzo dobrze i jest świetnie zoptymalizowany.
Myślałem, że tytuł będzie gorszy, bo ile też razy można klepać to samo? Tymczasem wygląda na to, że tak właśnie powinno być. Co prawda w końcowych etapach gry wyraźnie wieje lekko nudą i monotonią, aczkolwiek całość i tak oceniam bardzo dobrze. Genialna historia, doskonała oprawa graficzna, rewelacyjna mechanika i przede wszystkim wielki “fun” z gry – po prostu Wolfenstein IX!
Grę Wolfenstein II: The New Colossus można kupić w atrakcyjnej cenie na Kinguin.net! Sprawdź to!

CEO of HCGAMES.pl, licencjonowany dziennikarz, filantrop, łamacz serc, nie szablonowy znawca stylu oraz wykwintny koneser dizajnu i żyćka.